Jesień... szaro, buro i ponuro... dni coraz krótsze, słońca mało, spać się chce... - to dla rozruszania podzielę się z Wami wspomnieniem z jednego wakacyjnego dnia w górach;)
To jeszcze dzień poprzedni - deszczowa sobota w Zakopanem i pięterko w Bacówce, gdzie mają dobrą szarlotkę i kawę, i czekoladę, i herbatę, i co tam jeszcze;)
To już niedzielny poranek na Hutach - mieliście kiedyś taki widok z okna?
A to już Nowy Targ i okolice domu Rafała.
Jak ja lubię te gorczańskie klimaty... I wrócę... Mam tam jeszcze parę spraw do załatwienia;)
Ekipa węrująca w kierunku Turbacza.
Czyż tam nie jest pięknie...?


Łowiecki tez my napotkali...;)

Widoczki w stronę Taterek.
Transport do schroniska na Turbaczu - a przed nami nieczynne schronisko na Łapsowej Polanie.
Oj było wtedy gorąco, było...


Gorczańskie drogi i bezdroża - częstgo i gęsto usiane kapliczkami...


Typowa gorczańska nawierzchnia - tu naprawde poczułam się, jak na swoich dawnych szlakach;)
Ponoć Rafał znał jeźdźca;)

A to już przy kapliczce pod Turbaczem - między mszami.


Wskazujący palec naszego przewodnika;)
Cudownie...
Tzw. Druty Kolbego - kiedyś już tu byłam...


Zejście do tego miejsca po super kamienistej stromej ściezce nazywa się Golgotką - i coś w tym jest...;)
W nagrodę za wytrwałość - kanapeczka i herbatka;)
A w Nowym Targu - słynne lody w Rynku...
I chwila przed pożegnaniem na dworcu PKS - kto wie, może na cały długi rok... Ale dzień był przecudny i bardzo bardzo za niego dziękuję Rafałowi - to była duża ulga w okresie zupełnie niepotrzebnego w wakacje stresu;)